1/1 W związku liczy się lojalność. O czym nigdy nie powinnaś opowiadać znajomym? Zarobki. Finanse zawsze budzą emocje. Oboje się zastanówcie, czy chcecie dzielić się takimi informacjami z innymi i pod żadnym pozorem nie rozpowiadaj na prawo i lewo, ile zarabia twój facet, jeśli on sobie tego nie życzy. Oprócz uczucia, oprócz namiętności, która nadal jest i oby nigdy nie przygasła, żebyśmy się po ludzku lubili. To recepta na długotrwały związek" - tłumaczył Piotr Zelt w rozmowie z Czasem spytała co u chomika, to wszystko. Mam ją ciągle w głowie, mam ogromne poczucie winy i żal, że nie byłem dla Niej lepszy, że się nie starałem bardziej. Mam duży niedosyt. Minął rok od rozstania, a ja nadal o Niej myślę. Od niedawna jestem w nowym związku, ale nie potrafię poczuć czegoś takiego do innej kobiety. W młodości Michał Koterski nie chwalił się tym, że jego ojciec jest uwielbianym reżyserem. - Gdy w szkole pytali mnie, kim jest mój tata, nie wiedziałem, co Nie będę oceniał twojej moralności, bo wyszalałem się w młodości i choć później byłem wystawiany na dziesiątki prób nigdy nie zdradziłem żadnej swojej partnerki i od 5 lat buduję udany związek. Moje pytanie brzmi – byłabyś w stanie zaprzepaścić dla romansu i paru uniesień związek? Byłem z mężczyzną pięć lat z przerwami. W pewnym momencie mieszkaliśmy razem. Okłamuje wszystkich w sprawie problemu z piciem, za co jest w AA. W końcu spędził ze mną mniej czasu. Nigdy nie mógł porozmawiać o naszym związku. Zastanawiam się, czy mnie kochał?-Teresa (Nowy Jork) YdmX. - Zadzwonił, zaprosił mnie do siebie i jakoś tak szybko poszło. Długie rozmowy, wspólna kolacja, upojna noc ze śniadaniem do łóżka i… kompletne rozczarowanie. Nie chodzi o to, że był kiepski w łóżku. Nie było też tak, że coś mi w nim nie pasowało. Docierała do mnie myśl, że zamiast spędzać romantyczny poranek u boku tego faceta, wolałabym… Z badań TNS Pentor na zlecenie wynika, że ponad 40 proc. polskich singli żyje w pojedynkę od ponad pięciu lat, a co siódmy nigdy nie był w stałym związku (14 proc.). Czy im dłużej żyjemy w pojedynkę, tym trudniej jest się nam ponownie związać? Czy singiel, robiąc krótkie przerwy pomiędzy związkami, ma większą łatwość wchodzenia w kolejne związki i szybciej odnajduje się w nowych relacjach - niż singiel, który jest sam kilka miesięcy czy lat? Karolina (44 lata) ostatni raz w poważnym związku była 12 lat temu. Gdy odszedł od niej mąż, miała zaledwie 22 lata. Skupiła się więc na nauce i wychowaniu córki. Pomagali jej rodzice, więc dawała sobie radę. Sporadycznie umawiała się nawet na randki. Dawały jej poczucie, że może żyć jak zwyczajna dziewczyna. Cieszyła się, że mężczyźni wciąż się nią interesują. Potem poznała Krzysztofa - rozwodnika, samotnie wychowującego syna. Zyskam związek, ale i tak coś stracę... - Na początku to były zwyczajne randki – mówi Karolina. – Najpierw co weekend, potem spontanicznie także w tygodniu. Potem, gdy jego syn wychodził na imprezy, zdarzało mi się zostać u niego na noc. Czułam się naprawdę wspaniale. Młoda, piękna i tak dalej. Córka patrzyła na mnie i mówiła, że nigdy mnie takiej nie widziała. Gdy wracałam z naszych spotkań do domu, szczypałam się, nie wierząc, jakie spotkało mnie szczęście. Sielanka trwała kilka miesięcy. Problem pojawił się w chwili, kiedy Krzysztof zapragnął, by Karolina nie wracała już do swojego domu, tylko zamieszkała razem z nim i jego synem. Twierdził, że skoro oboje są dorośli, a ich dzieci tolerują ich związek, a same także znalazły wspólny język, to nie ma na co czekać. - Mówił, że trzeba łapać byka za rogi, skoro jest nam razem dobrze – wspomina Karolina. – A ja, zamiast się cieszyć, myślałam o tym, że przecież coś stracę. Rozmyślałam… Że nie wrócę po pracy do swojego małego mieszkanka i nie zaparzę sobie rytualnie swojej ulubionej herbaty. Że moje książki, które zawsze stoją w tym samym miejscu, wylądują gdzieś upchnięte na regale pomiędzy jego książkami. Że być może mój rozrzucony szlafrok będzie mu przeszkadzał, a ja lubię, jak wieczorem czeka na mnie na moim ulubionym fotelu. I że mimo wszystko to nie będzie mój dom, mój przytulny kąt... Jak wynika z badania zrealizowanego przez TNS Pentor, wolność, niezależność i swoboda, których tak bardzo bała się utracić Karolina, to najczęściej wymieniane przez singli zalety życia bez stałego partnera (wskazało je aż 41 proc. respondentów). My, czyli ja i moja samotnia Karolinę do zamieszkania z nowym partnerem namawiała nawet córka. Wszyscy zapewniali, że na pewno świetnie im się ułoży. Bez skutku. Krzysztof uznał, że jest "zbyt młody na to, by być sam, ale zbyt stary na zwykłe randkowanie". Karolina potraktowała to jak ultimatum, któremu nie była w stanie sprostać. Cierpiała, ale nie prosiła Krzysztofa o czas. Córka też w końcu przestała naciskać. – W złości powiedziała: "jak za długo będziesz sama, to nikt już cię potem nie zechce" – wspomina Karolina. – Gdy zauważyłam, że jej słowa wcale mnie nie bolą, zrozumiałam, że po tylu latach chyba z tą samotnością jestem już za pan brat, wręcz ją lubię. Czułam, że ani za rok, ani za dwa, nie będę chciała tak na zawsze zostawiać swojej samotni. Związek Karoliny i Krzysztofa nie przetrwał tej próby… Przed czym uciekam? Czy Karolina nie potrafiła postawić na związek, bo zbyt długo była sama? Czy nie potrafiła zrezygnować z dotychczasowego życia, bo po latach zrobiło jej się w nim "wygodnie", czy może pamiętając historię sprzed lat, chciała uchronić się przed kolejnym rozczarowaniem? - Sama wielokrotnie pytałam samą siebie, przed czym właściwie uciekam – przyznaje i wciąż nie znajduje odpowiedzi. Historia Karoliny nie jest odosobniona. I jak pokazuje opowieść kolejnej bohaterki, 27-letniej Eli, nie zawsze chodzi o wiek czy negatywne doświadczenia z przeszłości. To Ela zakończyła ostatni związek. Po trzech latach uznała, że oboje mają inne cele w życiu. Nie było kłótni ani płaczu. Był żal, że nie wyszło i chęć jak najszybszej ucieczki od czegoś, co ją – jak twierdzi – ograniczało… - Fakt, bardzo chciałam z kimś być – przyznaje Ela. – Na początku byłam pełna optymizmu i rozglądałam się za jakimś fajnym facetem. Koleżanki podtykały mi pod nos swoich kolegów, ale nikt nie robił na mnie specjalnego wrażenia. Po paru miesiącach przestałam chodzić na randki. Nic na siłę. Potem Ela poznała Radka, którego znała od dawna. Spotkali się przypadkowo na imprezie w klubie, potem na kolejnej. - W końcu zadzwonił, zaprosił mnie do siebie i jakoś tak szybko poszło – przyznaje szczerze. – Długie rozmowy, wspólna kolacja, upojna noc ze śniadaniem do łóżka i… kompletne rozczarowanie. Wcale nie chodzi o to, że był kiepski w łóżku. Nie było też tak, że coś mi w nim nie pasowało. Nie poczułam po prostu, że było mi to wszystko do czegoś potrzebne. Gdy on krzątał się po domu, cały w skowronkach, do mnie docierała myśl, że - zamiast spędzać romantyczny poranek u boku tego faceta - wolałabym się obudzić u kumpeli. A potem przez pół dnia, z potarganymi włosami, jeść zupki chińskie, gadać i wygłupiać do woli. Ela przyznaje, że może i chciałaby kogoś poznać, ale przez to, że świetnie poukładała swoje samotne życie, nie tęskni tak naprawdę za stałym związkiem. Skupia się po prostu na innych rzeczach. Z badań zrealizowanych dla wynika, że single do 34 roku życia z jednej strony - częściej niż osoby ze starszych kategorii wiekowych - uważają, że żyjąc w pojedynkę, żyje się łatwiej. Z drugiej strony jednak - właśnie ta grupa singli najbardziej przekonana jest, że ludzie nie powinni żyć długo w pojedynkę. Ogółem, twierdzi tak 67 proc. ogółu Polaków oraz 56 proc. singli. Wypaść z obiegu Podobnie myśli 39-letnia Justyna. Była w kilku krótkich związkach, ale potem nastąpił zwrot ku karierze. Decyzję o związku czy założeniu rodziny odłożyła na potem. Jak przyznaje, chciałaby jeszcze kiedyś stworzyć związek. Uważa, że nie zapomina się tego, jak się kogoś kocha. Obawia się jednak tego, że zapomniała już, jak to jest z kimś być i dla kogoś się poświęcać. - A najgorszą rzeczą są randki po latach – przyznaje. – Samo słowo "randka" sprawia, że zaczynam się stresować. Ostatni raz na randce byłam jakieś 15 lat temu. I co, teraz, przy czterdziestce mam się zachowywać jak wtedy? Stroić, łasić, uśmiechać? Kompletnie siebie w tym nie widzę. Czytałam o kobietach, które nie mają z tym problemu w żadnym wieku, ale wydaje mi się, że one po prostu mają wprawę, a ja przez te lata wypadłam z obiegu. Z kolei Gosia, która żyła w nieudanym małżeństwie, im dłużej jest sama, tym bardziej docenia ten stan. - Od śmierci męża mijają dwa lata. Nasz związek nie należał do udanych. Bardzo dużo czasu zajęło mi rozliczenie się z przeszłością. Na tyle długo, że przyzwyczaiłam się do samotności. Jestem i zawsze byłam samodzielną, niezależną osobą. To na moich barkach leżał obowiązek utrzymania i zadbania o rodzinę. Nie czuję samotności. Rodzina, praca, hobby, znajomi wypełniają cały mój czas (…) Gdy obserwuję moich znajomych i wysłuchuję ich żali, przypominam sobie swoje małżeństwo i cieszę się, że jestem sama. Nie wpaść do obiegu… Problem nie dotyczy tylko kobiet. Zdarza się, że to mężczyźni, którzy od długiego czasu żyją jako single, obawiają się nawet randek. Szczególnie cierpią jednak ci, którzy jeszcze nigdy nie byli w poważnym związku i od kiedy pamiętają, są sami… - Nawet, jeśli jakimś cudem udałoby mi się nawiązać jakiś kontakt z dziewczyną, to obawiam się, że nic tego nie będzie – wyznał na forum 31-latek. – Boję się, że mój brak obycia z kobietami i brak doświadczenia mnie pogrąży. No, bo przecież jak to? Facet, 31 lat, a nigdy nie miał dziewczyny, nie całował się? To musi być jakiś wyrzutek, brzydal, aspołeczny itd. Wiem, że kobiety myślą o takich facetach mniej więcej tak: "To jakaś ciapa, która nawet nie umie sobie znaleźć dziewczyny". Nie wyobrażam sobie, jak miałbym pierwszy raz całować się z dziewczyną w tym wieku. Strach przed kompromitacją jest ogromny. A o seksie to nawet nie wspomnę. Nie pomogą tu nawet żadne poradniki (…) Jest mi już wszystko jedno. Choć w głębi duszy jest jeszcze cień nadziei. - Odczytuję to jako pewien mechanizm obronny - mówi Agata Wilska, ekspertka portalu Sympatia Plus, psycholog, prowadząca indywidualną pomoc psychologiczną i psychoterapię. - Kiedy nam na czymś bardzo zależy - a tego nie mamy lub nie wierzymy, że możemy to od świata dostać - tylko będąc odważnym i dojrzałym przyznamy, że to boli. Łatwiej jest trochę siebie pooszukiwać i powiedzieć, że nam nie zależy, że nie chcemy, że to nasza autonomiczna decyzja, że tak jest lepiej. To mechanizm obronny przed bólem i zranieniem. Szkoda, bo niestety w życiu często bywa tak, że jeśli wierzymy, że nam się uda - mamy rację, a jak nie wierzymy – to też mamy rację… W podobnym tonie wypowiada się ~tom, który nie był nigdy w związku. Jednak on, głównie ze względu na głęboko zakorzenione kompleksy, nie planuje tego ani nie ma na niego nadziei także w przyszłości. - Powód mojego wyboru jest bardzo prosty. Chociaż nigdy nie związałem się z żadną dziewczyną, to wiem, że ja do związku się nie nadaję (...) To intuicja, jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi, że ja jestem inny, nie potrafię dzielić się szczęściem. Mam już prawie 30 lat, a taki wiek do czegoś zobowiązuje i o czymś świadczy. O mnie świadczy tylko negatywnie, bo nie mam nic. Nie mam nawet samochodu. Dodatkowo jestem tzw. trudnym człowiekiem. Taki sam jest mój ojciec i wiem, jak moja matka całe życie męczy się z nim (...) Zawsze byłem sam, uciekałem od kobiet, może nawet zacząłem się ich bać, bo - pomimo mojego wieku - brak obycia i doświadczenia stawał się coraz bardziej wyraźny, a to odpycha... Kto ma zatem większą szansę na nową relację - singiel, który był już w związkach i ma spore doświadczenie w ich tworzeniu, czy singiel, który był w jednym lub żadnym związku i który właściwie nie wie jeszcze, czym jest poważny związek? - Generalnie pewnie ten pierwszy - stwierdza Agata Wilska. - Chyba że ma za sobą bardzo trudne doświadczenia i na ich podstawie podjął świadomą, lub nieświadomą, decyzję, że nie chce wchodzić w kolejny związek. Ale tak, jeśli mamy za sobą doświadczenia flirtu, uwodzenia, wchodzenia w intymną relacją, doświadczenia bliskości, etapów związku i także rozczarowań, bólu rozstań – jest nam łatwiej, ponieważ nabywamy umiejętności i odporności. Osoby, które nigdy w związku nie były, mają na jego temat głównie wyobrażenia, często mylne. Mają duże wymagania, boją się rozczarowania, bo nie są na nie uodpornieni. Nie mają doświadczenia bólu, który jednak potem mija. Poza tym ci drudzy z reguły są mocno spięci z powodu swojego braku doświadczenia, a to nie sprzyja wchodzeniu w relację. Nie chcemy czy nie potrafimy kochać? Z badania Pentora dla wynika, że ponad połowa singli w ogóle nie szuka obecnie partnera, a powodem ich niechęci jest brak potrzeby nawiązywania bliskich relacji z drugą osobą (element szczególnie często wymieniany przed singli "wdowców") oraz obawa przed zranieniem i przykre doświadczenia z przeszłości (powód częściej wskazywany przez singli "z wyboru"). - Z moich obserwacji wynika, że przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele - mówi Agata Wilska. - Przyzwyczajenie do bycia samemu, własne rytuały, z których nie chcemy rezygnować, obawy i lęki przed zmianą, rozczarowaniem, konieczność pokonania ograniczeń, wstydu, rosnące wymagania wobec partnera i związku etc. Istotnym pytaniem jest, co my robimy w tym czasie, kiedy jesteśmy sami. Co my robimy ze sobą i innymi. Singiel, który nie ma kontaktu z ludźmi i głównie ogląda seriale i komedie romantyczne, ma małe szanse na stworzenie udanego, dojrzałego związku. Ale jeśli singiel jest w różnych relacjach, czas samotności wykorzystuje na poznanie siebie – jego sytuacja wyjściowa do związku też jest inna. Pytanie, czy żyjąc dłuższy czas jako singiel, można tak na dobre przestać czuć potrzebę życia w związku? I czy z obawy przed rozczarowaniem warto rezygnować z szukania szczęścia w nowym związku, czy może warto ryzykować? I nawet, jeśli coś pójdzie nie tak – przeżyć coś pięknego? Źródło: Strona Główna Pytania I Odpowiedzi Mam 25 Lat I Nigdy Nie Byłam W Związku Ani Nie Uprawiałam Seksu. Niektórzy Moi Znajomi W Moim Wieku 4 odpowiedzi Mam 25 lat i nigdy nie byłam w związku ani nie uprawiałam seksu. Niektórzy moi znajomi w moim wieku są już po ślubie. Przeraża mnie to. Mężczyzni ogromnie mi się podobają, bardzo chciałabym się zakochać, pójść na randkę, trzymać się za ręce, wziąć ślub. Jestem jednak nieśmiała w kontaktach z mężczyznami. Boję się, że już dla mnie za późno, aby zaczynać "romanse" i już nie znajdę swojej drugiej połówki. Gdzie udać się po pomoc? Szanowna Pani, W pierwszej kolejność chciałabym nawiązać do Pani obawy, czy nie jest dla Pani zbyt późno na szuanie partnera. Nie ma określonego wieku, który byłby lepszy czy gorszy na zakochiwanie się, wiązanie z kimś, chodzenie na randki. Są osoby, które wiążą się ze sobą w wieku nastoletnim i trwają ze sobą przez całe życie, są osoby, które wchodzą w związki we wczesnej dorosłości inne w wieku średnim, jeszcze inne poznają swoich partnerów w starszym wieku. Wiele osób przeżywa różne związki, ponieważ z różnych przyczyn inne nie przetrwały. Wiek 25 lat nie oznacza, że jest dla Pani zbyt późno, tym bardziej, że wprost pisze Pani o potrzebie poznania kogoś, zakochania się, chodzenia na randki, związania się z kimś na stałe. Rozumiem, że to, co stanowi dla Pani trudność to nieśmiałość w kontaktach z mężczyznami. Nad nieśmiałością można pracować, ważne jest jednak dokładniejsze poznanie Pani trudności i zrozumienie jej przyczyn oraz mechanizmów podtrzymujących problem. Po pomoc może zgłosić się Pani do psychoterapeuty, z którym dokładniej będzie mogła Pani omówić swoje trudności i we współpracy z nim podjąć pracę nad ustalonymi celami. Mam nadzieję, że moja odpowiedź okaże się dla Pani pomocna. Pozdrawiam serdecznie i życzę Pani powodzenia, Emilia Misiaszek Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu. Pokaż specjalistów Jak to działa? Droga Pani, na miłość i - jak to Pani określiła - romanse nigdy nie jest za późno. Znam osoby po siedemdziesiątce, które przeżywają miłość, są szczęśliwe i cieszą się tym. A Pani jest bardzo młoda, ma Pani dopiero 25 lat. Oczywiście są osoby w Pani wieku, które i inicjacje seksualną i pierwsze związki mają już za sobą, jednak Pani ma od nich więcej doświadczeń i może mieć bardziej sprecyzowane oczekiwania. Jestem przekonany, że dobry psycholog odpowiednio przepracuje z Panią kwestie samooceny i wchodzenia w związki i przygotuje Panią do tego etapu życia. Pozdrawiam, Radosław Krąpiec, psycholog Szanowna Pani, w żadnym wieku nie jest za późno na przeżywanie radości płynącej z bliskości i bycia z drugą osobą. Niejednokrotnie narzucony pewien model postępowania staje się wyznacznikiem normy, niekoniecznie nią będąc. To co jest normą ma charakter względny, dynamicznie wyznaczany. Niekoniecznie trzeba się do tego, co ma być modelowe na siłę dopasowywać. Każdy z nas jest inny i potrzebuje właściwego dla siebie czasu na przeżywanie radości i z partnerstwa i z intymności. Ni mniej istotne jest to, co powoduje Pani nieśmiałość w kontaktach z mężczyznami. Ustalenie przyczyny takiego stanu rzeczy, pomoże wdrożyć - w uzgodnieniu z Panią - odpowiednie działania, by odzyskała Pani pewność siebie i zaczęła funkcjonować tak, jak Pani pragnie. Proszę udać się do psychologa/terapeuty, by omówić tę kwestię. Z uszanowaniem, dr n. hum. Monika Gmurek Dzień dobry, Ma Pani 25 lat czyli przed sobą prawie całe życie i na pewno duże szanse aby kogoś poznać. To, że Pani ma co do tego wątpliwości, to objaw krytyki wewnętrznej, jak i pewnie wpływu otoczenia, porównywania się do innych koleżanek. Taka krytyka sprawia, że jeszcze trudniej się otworzyć i przełamać. Z drugiej strony jest coś, co sprawia, że Pani nie jest w stanie nawiązać bliższych kontaktów z mężczyznami - to mogą być ważne przyczyny, wynikające z minionych doświadczeń. Polecam psychoterapię aby lepiej zrozumieć podłoże Pani trudności i pomóc znaleźć swój własny sposób funkcjonowania w relacjach, taki w którym Pani będzie mogła w pełni realizować swoje potrzeby. Pozdrawiam serdecznie, Justyna Wojciechowska Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo. Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle. Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza. Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą. Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza. Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków. Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków. Specjalizacja Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie Twój e-mail Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie. Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia w celu zadania pytania Profesjonaliście. Dowiedz się więcej. Dlaczego potrzebujemy Twojej zgody? Twoja zgoda jest nam potrzebna, aby zgodnie z prawem przekazać wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o zadanym przez Ciebie pytaniu. Informujemy Cię, że zgoda może zostać w każdej wycofana, jednak nie wpływa to na ważność przetwarzania przez nas Twoich danych osobowych podjętych w momencie, kiedy zgoda była informacje o moim pytaniu trafią do Profesjonalisty? Tak. Udostępnimy wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o Tobie i zadanym przez Ciebie pytaniu. Dzięki temu Profesjonalista może się do niego mam prawa w związku z wyrażeniem zgody? Możesz w każdej chwili cofnąć zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Masz również prawo zaktualizować swoje dane, wnosić o bycie zapomnianym oraz masz prawo do ograniczenia przetwarzania i przenoszenia danych. Masz również prawo wnieść skargę do organu nadzorczego, jeżeli uważasz, że sposób postępowania z Twoimi danymi osobowymi narusza przepisy jest administratorem moich danych osobowych? Administratorem danych osobowych jest ZnanyLekarz sp. z z siedzibą w Warszawie przy ul. Kolejowej 5/7. Po przekazaniu przez nas Twoich danych osobowych wybranemu Profesjonaliście, również on staje się administratorem Twoich danych osobowych. Aby dowiedzieć się więcej o danych osobowych kliknij tutaj Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej. Witam. Mam 27 lat, mieszkam w jednym z większych polskich miast. Tak naprawdę nigdy nie byłem w poważnym związku. Owszem, spotykałem się z kobietami, ale jakoś nigdy nie wypaliło. Można by przypuszczać, że jestem nieudacznikiem, bez perspektyw, ale tak nie jest. Skończyłem uczelnię techniczną (poprzedzoną renomowanym liceum), pracuję w zawodzie, zarabiam dobrze i niedługo zmieniam pracę na lepiej płatną. Mam samochód, swój kąt - wyremontowałem poddasze - osobne mieszkanie 2-pokojowe. Niestety na razie mieszkam w domu rodzinnym - po śmierci ojca utrzymuję mamę, brata i całkiem spory dom. Zresztą póki co - nie widzę potrzeby zmiany tego stanu, bo branie samodzielnie kredytu na mieszkanie mija się z celem. Interesuję się muzyką, filmem, gram w bilard, szachy, lubię wędkować i czasem wyskoczyć gdzieś za miasto, można ze mną porozmawiać na wiele tematów. Owszem jestem trochę typem samotnika, ale bez przesady - nie odmawiam jeśli ktoś mnie zaprasza. Po prostu nie ciągną mnie tzw. balety ani imprezy masowe, poza tym prawie nie piję alkoholu, przestało mnie to bawić, chociaż jeszcze w czasach studenckich zdarzało mi się pić dużo i często. W obecnej (jeszcze) pracy dużo podróżowałem - zwiedziłem większość Europy i nie tylko. Może z tego powodu, mało co robi na mnie wrażenie. Sytuacja finansowa zmusza mnie do pracy na morzu, bo nie lubię żyć od wypłaty do wypłaty i chciałbym się czegoś dorobić. Może wystarczy o mojej sytuacji zawodowo/finansowej… Martwi mnie to, że lata lecą a ja wciąż jestem sam. Czuję się wypalony emocjonalnie. Nic mnie nie cieszy. Owszem mam lepsze dni, ale to takie kolorowe kropki na szarym tle. Moje kontakty z kobietami wyglądały przeważnie tak: albo zakochiwałem się w dziewczynie, która kompletnie nie była mną zainteresowana, albo spotykałem się z kimś tylko po to, by stwierdzić, że to nie jest to i działałem bez przekonania - co kończyło się pokojowym mam wrażenie, że już nie ma we mnie miłości, że się nigdy nie zakocham. Może to tylko strach związany z tym, że nic dobrego mnie w tej sferze życia nie spotkało? Z zazdrością patrzę na uśmiechnięte, przytulone pary i zastanawiam się co jest ze mną nie tak. Czy miłość ze wzajemnością nie jest mi pisana? Czy zawsze będę chodził po świecie sam? Jeśli tak to po co żyć? Parę razy byłem u psychiatry, ale poza lekami, które mi zapisał i pogadankami nic się nie zmieniło. Przez jakiś czas starałem się usilnie kogoś znaleźć. Umawiałem się z kobietami, to na kawę, to do kina, ale ani się nie zakochałem, ani żadna z tych kobiet nie zakochała się we mnie, przez co nawet nie można mówić o związku. Dalej jestem sam, przestałem już nawet marzyć i szukać drugiej połowy. Już teraz jest to dziwne, że nie mam dzieci, żony, narzeczonej lub chociażby kochanki. Boje się, że za kilka lat będzie za późno na cokolwiek. Właściwie na tym mogę zakończyć i pozostaje pytanie z tytułu. Pozdrawiam, R. Ogłoszenie Putin do łagruMUREM ZA UKRAINĄ! Nigdy nie byłem w związku Autor Wiadomość Flavio Przybysz Dołączył: 22 Paź 2015Posty: 4 Wysłany: 2015-10-22, 13:34 Nigdy nie byłem w związku Hej. Tak jak wyżej. Uważacie że to wstyd ? Mam 23 lata a więc nigdy nie miałem dziewczyny i nigdy się nie całowałem a ni nic z tych spraw. Czy uważacie że teraz gdy spotkam się z jakaś dziewczyną ? Amb Artificial Marvellous Brain Bananów: 37 Dołączył: 18 Lut 2014Posty: 1145 Wysłany: 2015-10-23, 00:53 Że teraz co? _________________ Lepiej żeby się ciebie bali niż mieliby cię za bardzo kochać Flavio Przybysz Dołączył: 22 Paź 2015Posty: 4 Wysłany: 2015-10-23, 22:24 No ze taka potencjalna partneria bedzie miec za dziwaka ? Amb Artificial Marvellous Brain Bananów: 37 Dołączył: 18 Lut 2014Posty: 1145 Wysłany: 2015-10-25, 13:58 A no nie wiem, a masz jakieś dziwactwa? _________________ Lepiej żeby się ciebie bali niż mieliby cię za bardzo kochać Flavio Przybysz Dołączył: 22 Paź 2015Posty: 4 Wysłany: 2015-10-28, 16:45 Nie poprostu nie jestem przystojny i jestem niesmialy. Fajtula Seo kameleo Bananów: 32 Dołączyła: 13 Lut 2014Posty: 1905 Wysłany: 2015-11-01, 19:04 Musisz uświadomić sobie, że jesteś w świetnej sytuacji, zupełnie świeży i niezlękniony na ówczesnym rynku. Wystarczy tylko, że odkryjesz w sobie potencjał, rozwiniesz go, a babki będą leciały do Ciebie jak pszczoły do miodu. (Żartuję przy prawdzie.) Pisząc potencjał, mam na myśli to, co najbardziej Ci odpowiada. To nie musi być siłka czy bezmyślne kopanie, jeżeli lepiej czujesz się w pojedynkach umysłowych, staraj się przebywać w gronie do tego przeznaczonym. Serio, pokazując się ze swojej najlepszej strony, zainteresujesz sobą towarzystwo, zwrócisz uwagę. A nie mając wcześniej styczności z kobiecymi rozterkami uczuciowymi, masz szansę swojej pierwszej partnerce zapewnić fantastyczną relację, pełne zaangażowanie, kierowanie się własnym poczuciem, a nie wychodzonymi schematami. Przygotuj się i powodzonka! ;) _________________Lubię siedzieć nisko, upadek nie jest wówczas tak niebezpieczny. Amb Artificial Marvellous Brain Bananów: 37 Dołączył: 18 Lut 2014Posty: 1145 Wysłany: 2015-11-01, 23:38 Słuchaj Fajtuli, ona się zna na tych rzeczach! Poza tym, stary, nieśmiały facet to zagadka, a laski lubią zagadki. Mogę też przytoczyć szaloną historię mojego kolegi, który w 27 roku swojego życia chciał wyznać miłość pewnej młodej damie. Poszedł do jej domu i pech chciał, że była tam tylko współlokatorka, która jednak zaprosiła na herbatę i rozmowę, podczas której facet zdradził swoje zamiary, ale i także obawę, ponieważ nigdy przedtem z nikim się nie całował i jest nieśmiały. Wspaniałomyślna nowopoznana koleżanka postanowiła zatem nauczyć niedoświadczonego, co by umiał. Koniec historii, co było potem, tego nie opowiem _________________ Lepiej żeby się ciebie bali niż mieliby cię za bardzo kochać The man Starszy KumpelEcr. l'inf. Bananów: 12 Wiek: 5099455 Dołączył: 06 Mar 2014Posty: 395 Wysłany: 2015-11-03, 06:36 Nie wybuchly Ci jądra jeszcze ? _________________Nie jestem w stanie prowadzić... zaraz! Nie powinienem słuchać siebie samego, jestem kompletnie pijany! Fajtula Seo kameleo Bananów: 32 Dołączyła: 13 Lut 2014Posty: 1905 Wysłany: 2015-11-07, 23:22 The man, jak Ty, gdzie Ty? Żyjesz? _________________Lubię siedzieć nisko, upadek nie jest wówczas tak niebezpieczny. The man Starszy KumpelEcr. l'inf. Bananów: 12 Wiek: 5099455 Dołączył: 06 Mar 2014Posty: 395 Wysłany: 2015-11-09, 11:51 a czemu mam nie żyć ? _________________Nie jestem w stanie prowadzić... zaraz! Nie powinienem słuchać siebie samego, jestem kompletnie pijany! powidlo Junior sędziwy Bananów: 24 Wiek: 52 Dołączyła: 14 Lut 2014Posty: 1282 Wysłany: 2015-11-09, 14:08 The man, bo w sumie czego nie? _________________arytmia uczuć The man Starszy KumpelEcr. l'inf. Bananów: 12 Wiek: 5099455 Dołączył: 06 Mar 2014Posty: 395 Wysłany: 2015-11-09, 19:37 No dobra ,jebne się dziś na sznur ,ktoś chętny do pobujania ? (glupie pytanie ,wiadomo że wszyscy ) _________________Nie jestem w stanie prowadzić... zaraz! Nie powinienem słuchać siebie samego, jestem kompletnie pijany! powidlo Junior sędziwy Bananów: 24 Wiek: 52 Dołączyła: 14 Lut 2014Posty: 1282 Wysłany: 2015-11-09, 22:25 Ten niewolnik-dziecko z Twojego avatara Chyba nie byłeś na tyle lekkomyślny, aby rzucić mu skarpetkę? _________________arytmia uczuć The man Starszy KumpelEcr. l'inf. Bananów: 12 Wiek: 5099455 Dołączył: 06 Mar 2014Posty: 395 Wysłany: 2015-11-10, 10:24 Tak, teraz poszedł pierścień niszczyć _________________Nie jestem w stanie prowadzić... zaraz! Nie powinienem słuchać siebie samego, jestem kompletnie pijany! powidlo Junior sędziwy Bananów: 24 Wiek: 52 Dołączyła: 14 Lut 2014Posty: 1282 Wysłany: 2015-11-10, 12:37 No to dupa, chyba że wymyślisz umowę z odpowiednimi kruczkami _________________arytmia uczuć Wyświetl posty z ostatnich: Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietachNie możesz załączać plików na tym forumMożesz ściągać załączniki na tym forum Wersja do druku Kilka tygodni temu doszło do spotkania Sebastiana Fabijańskiego z Rafalalą, co rozpoczęło falę medialnych spekulacji. Aktor nie komentował doniesień, po których sądzono, że w jego związku z Julią Kuczyńską nie dzieje się najlepiej. Teraz, gdy para ogłosiła już, że nie jest razem, artysta udzielił szczerego wywiadu, w którym przyznał, co tak naprawdę się wydarzyło. W tle pojawiły się narkotyki, utrata świadomości i wiara, że jego kontakt z Maffashion i ich synem będą co najmniej poprawne. Maffashion często zabiera głos w sprawach społecznych. Za jaką cenę? „Grożono mi” Sebastian Fabijański o nagraniu z Rafalalą – czy był szantażowany? Kilka dni temu Sebastian Fabijański wybrał się do redakcji Pudelka. Zgadzając się na wywiad wideo, chciał uciąć wszystkie plotki na swój temat i przedstawić jedną wersję tego, co wydarzyło się w jego życiu w ostatnim czasie. Raper i aktor przyznał, że faktycznie pojechał pewnej nocy do mieszkania Rafalali. Dlaczego? „To spotkanie miało miejsce po jednym z koncertów, na którym byłem. Normalnie nie biorę narkotyków, bo nie służą mi za bardzo, ale wtedy dałem się namówić. Z racji na to, że jeszcze biorę leki po śmierci ojca, to prawdopodobnie połączenie leku z narkotykiem sprawiło, że nie pamiętam nic. Mam przebłyski, że siedzę w samochodzie czy jadę windą, ale nic więcej...”, opowiadał Sebastian Fabijański, który po odwiedzinach Rafalali czuł się zastraszany. „Gdy jesteś nagrany raz, wpadasz w paranoję, że jesteś nagrywany ciągle. I to nie przez jedną osobę. To jest podobne doświadczenie, jak to, gdy ktoś włamie Ci się do domu. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, więc nie byłem czujny. Po zobaczeniu filmów czułem strach. Każde słowo odczuwasz jako szantaż. Nie wiem, czy to był naprawdę on, o tym zdecydują prawnicy. Ale wiem, że ja byłem w piekle – w ciągłym napięciu, ciągłej podejrzliwości i poczuciu zagrożenia”, usłyszeliśmy. Raper czeka na ekspertyzę prawną w swojej sprawie. Dopiero potem zadecyduje, co dalej. Fot. VIPHOTO/East News Trudne emocje, które towarzyszyły mu przez wiele tygodni, porównał do najsmutniejszego wydarzenia w jego życiu. Odpowiedział też, na pytanie, czy najbardziej bał się wycieku sekstaśmy ze swoim udziałem. „Chyba tak. A potem bałem się tak naprawdę wszystkiego. Za każdym razem jak budziłem się i wchodziłem na Instagrama, to bałem się co tam spotkam. I muszę to uczucie porównać do śmierci ojca. Bo po niej za każdym razem bałem się, czy z mamą wszystko w porządku. Łapałem za słuchawkę: „mama? Mama? Dobrze, mama żyje”, mówił Pudelkowi. Ostatecznie okazało się, że między Rafalalą a Sebastianem Fabijańskim nie doszło do niczego, czego dziś aktor mógłby się wstydzić. „Biorę na klatę konsekwencje swoich czynów, dlatego stwierdziłem, że nie chcę już tego kisić w sobie. Wydałem oświadczenie. […] Po tym spotkałem się z Rafalalą i widziałem materiały, wcześniej nie chciałem ich oglądać, bo bałem się, co tam zobaczę. Natomiast tam nic się nie wydarzyło. Tam nic się nie wydarzyło, teraz to wiem”, podkreślił aktor. ZOBACZ TAKŻE: Sebastian Fabijański przerywa milczenie po rozstaniu z Maffashion. Aktor ma jedną prośbę… Fot. Pawel Wodzynski/East News Sebastian Fabijański o zdradach i związku z Maffashion Michał Dziedzic zapytał aktora o to, jak czuł się, gdy w sieci pojawił się film potwierdzający to, że odwiedził Rafalalę. Wspomniał również, jak zareagowała jego ówczesna partnerka. „To był jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu. Przez 16 lat nie piłem alkoholu i nie brałem narkotyków, nawet nie paliłem marihuany. Więc to, co się stało, to był koszmar. Miałem wrażenie, że wszystko się skończyło. Reakcja Julki była bardzo piękna, bo niejedna osoba wydałaby wyrok i powiedziała, że nie chce mnie widzieć. A ona się tak nie zachowała i jestem jej za to wdzięczny. […] Nie wiem, czy mi to wybaczyła. Nie wiem, czy to da się wybaczyć”, zastanawiał się głośno w rozmowie z Pudelkiem. W wywiadzie pojawił się też temat zdrad. Co na ten temat Sebastian Fabijański miał do powiedzenia? „Nie byłem fair wobec Julii. Jest mi przykro i wstyd. Bo nigdy nie zdradzałem swoich kobiet. Tu było inaczej, za co publicznie przepraszam. Nie boję się prawdy na swój temat, nie chcę tego kisić w sobie, bo ludzie zasługują na prawdę. A ja jestem totalnie pogubionym gościem w wielu aspektach. […] Gdybym tylko bólu i cierpienia mógł sobie nie wybrać, ale one znajdują mnie same...”, zaznaczył aktor. Nie chciał jednak dokładnie potwierdzić, dlaczego rozstał się z Julią Kuczyńską. „Pewne impulsy, być może jeden, zadecydowały o tym, że się rozstaliśmy. Ale powód jest nieważny. Dzieje się tak, że ludzie się rozstają, gdy się nie dogadują. Bardzo jest mi źle z tego powodu”, wyznał i nie umiał powstrzymać łez, gdy mówił o synu. „Bardzo jest mi źle, że Bastek, dla którego budowałem dom… Że on nie będzie miał… Tego, co budowałem”, mówił Sebastian Fabijański wzruszony. CZYTAJ TEŻ: To koniec miłości! Maffashion ze łzami w oczach potwierdziła rozstanie z Sebastianem Fabijańskim Fot. Mateusz Stankiewcz/SameSame Na czym dziś mu zależy? Jak teraz wygląda jego kontakt z Maffashion? „Bardzo chcę, żeby ta relacja była fajna, ciepła, pełna zrozumienia. Będę o to walczył. Jestem wdzięczny Julii za to, że była ze mną. Że połączyły nas emocje, które sprawiły, że jest dziś z nami Bastek. To jest dla mnie najistotniejsze”, zakończył Sebastian Fabijański. Życzymy, by aktor poukładał w swoim życiu wiele spraw, które tego wymagają. Wierzymy, że czas pomoże w odzyskaniu równowagi i spokoju. Julia Kuczyńska, Sebastian Fabijański, 2019 Fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER

nigdy nie byłem w związku